Kirsty Moseley tworzy bardzo cukierkowe historie, tworzy taką miłość, którą każdy, niezależnie od wieku, chciałby przeżyć. Romans, z pozoru prosty gatunek, dzięki tej autorce jest czymś zupełnie nowym i wyjątkowym. Śmiało mogę stwierdzić, że dorównuje ona Colleen Hoover. Niby nic niezwykłego wymyślić historię dwóch kochających się osób i zakończyć happy endem. Niestety nie jest to takie łatwe. Autorka w historię bohaterów wplata wiele cudownych wątków, jak również takich, które wystawiają na próbę miłość prawdziwych kochanków.
Nate doskonale wie, że Rosie jest tą jedyną. Musi teraz tylko sprawić, aby dziewczyna poczuła to samo. Nie jest to łatwe zadanie, biorąc pod uwagę fakt, że została ona niejednokrotnie zraniona i przestała ufać mężczyznom, poza tym nadal uważa, że szybko się nią znudzi i po prostu zostawi, lecz chłopak nie próbuje zdobyć tylko jej ciała, ale także serce, które jest dla niego najważniejsze. Rosie widząc jego starania, coraz bardziej zaczyna się otwierać, a ich relacja z dnia na dzień staje się poważniejsza.
Szczerze się cieszę, że mogłam poznać kontynuację losów głównych bohaterów. Polubiłam Nate'a i Rosie i nie ukrywam, że chętnie kontynuowałabym tę serię. Dziewczyna ma za sobą trudną przeszłość, ale dzięki takiej osobie, jaką jest główny bohater, ma wiarę, że wszystko się ułoży i mimo pewnych obaw, próbuje na nowo bezgranicznie zaufać. Obawy bohaterki sprawiła, że autorka miała ogromne pole do popisu kreując Nate'a. Stworzyła mężczyznę wręcz idealnego, tym samym sprawiając, że nabrał on w oczach czytelniczek.
Sądzę, że zakończenie powieści was zaskoczy. Obrót wydarzeń sprawia, że książka staje się uzależnieniem, od którego nie da się uwolnić. Mam nadzieję, że się skusicie.
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję wydawnictwu:
Mam w planach tę książkę. Mam nadzieję, że mi się spodoba. ;)
OdpowiedzUsuńLubię takie lekkie romanse, które przyjemnie się czyta, więc książka wędruje na moją listę "do przeczytania" :)
OdpowiedzUsuń